A day that started at night

Hello, my day started practically before nightfall today. In the morning, I returned from the night shift, where, as usual, I clocked up a few steps, but also caught a recurrence of my illness. An unusual cold that has been with me for so long and still won't go away. Just when I thought it was fading away and that I would wake up the next day without a runny nose, a tiresome cough and dizziness, at the end of the night shift I began to feel the symptoms returning. So I came home feeling disheartened by this state of affairs and went outside to do some gardening. When I was done, I decided to sit down at the computer for a while, because I hadn't worked on my projects in a long time. I sat there for a while, as long as my remaining strength after work and fighting the illness allowed me to. When I went to bed, it was almost noon, so naturally I woke up very late. However, I did not give up on my plans for today and after waking up I went to take care of the tap in the kitchen. I still had to finish cleaning up and fit it into its place. I also checked how the new tap was working, whether everything was properly sealed and nothing was leaking. Then I also took care of unscrewing the curtain rod, because I planned to do the renovation properly. In the morning, when I came home from work, it turned out that one of my cats, or maybe both, had decided to help me with the preparations, and half of the curtain rod from the living room was already hanging freely on the hooks holding the curtain on the other side. This also confirmed my decision that the work had to be started slowly. So I took down the curtains and drapes, unscrewed all the screws, and threw away all the unnecessary items. Now that the kitchen and living room are bare and a little more daylight is coming into the house than it should, I will definitely get on with the renovation at a faster pace.

Witam serdecznie, mój dzień zaczął się dziś praktycznie przed samą nocą. Nad ranem wróciłem z nocnej zmiany, na której jak zwykle nabiłem sobie kilka kroków, ale również nabawiłem się powrotu choroby. Nietypowe przeziębienie, które trzyma mnie już tyle czasu i ciągle nie chce odpuścić. Kiedy już myślałem, że znika gdzieś w cień i nazajutrz obudzę się bez kataru, męczącego kaszlu i zawrotów głowy, tak pod koniec nocnej zmiany znowu zacząłem odczuwać narastające objawy. Wróciłem więc do domu niepocieszony takim stanem rzeczy i wyszedłem na zewnątrz zająć się gospodarstwem. Kiedy już skończyłem, postanowiłem usiąść jeszcze na chwilę do komputera, bo dawno już nie zajmowałem się swoimi projektami. Posiedziałem przy nim chwilę, na tyle, na ile pozwoliły mi resztki sił po pracy i walce z chorobą. Kiedy kładłem się spać było już prawie przed południem, naturalnie więc obudziłem się bardzo późno. Nie zrezygnowałem jednak ze swoich planów na dzisiaj i po przebudzeniu poszedłem zająć się w pełni kranem w kuchni. Trzeba było dokończyć tam jeszcze porządki i dopasować go do swojego miejsca. Posprawdzałem także jak się sprawuje nowy kran, czy wszystko jest dobrze uszczelnione i nic nie przecieka. Potem zająłem się też wykręceniem karnisza, bo remont planowałem zrobić porządnie. Z rana, kiedy wróciłem do domu z pracy, okazało się również, że jeden z moich kotów, albo i oba, postanowiły pomóc mi w przygotowaniach i połowa karnisza z salonu już wtedy swobodnie wisiała na żabkach trzymających firankę z jego drugiej strony. To także upewniło mnie w decyzji, że prace trzeba powoli zacząć. Pościągałem więc firanki, zasłony oraz wykręciłem wszystkie śrubki, a wszystkie zbędne przedmioty wyrzuciłem. Teraz, kiedy kuchnia i salon stoją łyse i światła dziennego wpada do domu trochę więcej, niż powinno, na pewno zajmę się remontem w szybszym tempie.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io

07/10/2025

7173

Walking