Szklarska Poręba – Swollen Feet, a Floating Poop, and 29 km Later... the Best Trip Ever!\Szklarska Poręba – opuchnięte stopy, pływająca kupa i 29 km później… najlepsza wycieczka ever!

Szklarska Poręba – Swollen Feet, a Floating Poop, and 29 km Later... the Best Trip Ever!

From May 7th to 9th, I went on a school trip with my class to Szklarska Poręba. It wasn’t my first time visiting this beautiful place—I had been there with my parents before, and we walked a ton back then. But I have to admit, my teacher took things to a whole new level. After three days of hiking under her leadership, my feet were swollen, and every step felt like a marathon. Still… it was amazing!

The views? Absolutely stunning! Mountains, waterfalls, rocks, winding trails—it was like walking through a dream. The weather? Totally bonkers. In just one hour, we’d get sunshine, rain, and wind strong enough to blow your hat away. But it all added to the adventure.

Of course, no class trip is complete without some classic “boys being boys” moments. First, they flooded one of the bathrooms at the hostel. Then, they took a photo of a floating poop (yes, really) and posted it in our class WhatsApp group. And if that wasn’t enough—they showed it to our teacher, thinking it was hilarious. Spoiler: it wasn’t.

One evening, the boys had an argument. One of them decided he wasn’t going to sleep in the same room as the others. So, like a true wanderer, he packed his stuff and moved out… to the hallway. Thankfully, one of the staff members noticed and told our teacher, Ms. Ania, who swooped in and settled the drama like a pro.

There were lots of funny moments—most of them thanks to the boys, who seem to attract chaos wherever they go. As for us girls? We’re a solid squad. No drama, lots of laughs, and great vibes. I honestly have an awesome class.

Besides the mountain adventures, we had plenty of cool activities. We visited museums, took part in a glass engraving workshop (mine turned out surprisingly good!), and chipped minerals out of rocks in a hands-on geology session. It was learning in the best possible way.

The biggest shocker? One day, we walked over 29 kilometers! No joke. My legs were begging for a break, but the sense of accomplishment was worth it. That’s a record I’ll remember for a long time.

All in all, it was one of the best trips I’ve ever been on. Beautiful scenery, tons of laughs, hilarious moments, and an awesome class atmosphere. Szklarska Poręba proved once again that it’s a magical place. And my class? Simply the best—even with the boys and their weird ideas.

Szklarska Poręba – thanks for the adventure! Sara

Szklarska Poręba – opuchnięte stopy, pływająca kupa i 29 km później… najlepsza wycieczka ever!

Od 7 do 9 maja byłam z moją klasą na wycieczce w Szklarskiej Porębie. To nie była moja pierwsza wyprawa w to piękne miejsce – wcześniej byłam tam z rodzicami i zrobiliśmy wtedy naprawdę sporo kilometrów. Ale muszę przyznać, że moja wychowawczyni przeszła samą siebie – po trzech dniach z nią w górach moje stopy były opuchnięte, a każdy krok bolał jak po maratonie. I mimo to... było super!

Widoki? Cudo! Góry, wodospady, skały, wijące się szlaki – totalna bajka. Pogoda? Zwariowana. W ciągu jednej godziny potrafiło świecić słońce, lunąć deszcz i zawiać tak, że czapka frunęła jak helikopter. Ale to wszystko dodawało tylko klimatu.

Nie zabrakło oczywiście klasycznych akcji w stylu "typowi chłopcy na wycieczce". Najpierw zalali jedną z łazienek w schronisku. Potem zrobili zdjęcie… pływającej kupy (tak, dobrze czytacie) i wrzucili je na naszą klasową grupę na WhatsAppie. Jakby tego było mało – pokazali je jeszcze naszej wychowawczyni, przekonani, że to szczyt humoru. Spoiler alert: nie było.

Jednego wieczoru chłopcy się pokłócili. Jeden z nich stwierdził, że z resztą nie będzie spać, więc spakował swój majdan i wyprowadził się jak koloszard… na korytarz. Na szczęście pani z obsługi szybko zgłosiła sprawę wychowawczyni, a pani Ania w ekspresowym tempie zażegnała konflikt.

Było też sporo śmiechu – głównie za sprawą chłopaków, którzy z jakiegoś powodu przyciągają dziwne sytuacje jak magnes. A co z dziewczynami? Zgrana ekipa bez dram. Serio! Wspieramy się, śmiejemy i naprawdę dobrze się dogadujemy. Mam super klasę.

Oprócz górskich wypraw mieliśmy mnóstwo ciekawych zajęć. Zwiedzaliśmy muzea, uczestniczyliśmy w warsztatach, na których grawerowaliśmy własne szklanki (moja wyszła zaskakująco dobrze!), oraz w zajęciach, gdzie wyłupywaliśmy minerały ze skał. Nauka w praktyce – i to jaka!

Największe zaskoczenie? W jeden dzień zrobiliśmy ponad 29 kilometrów! Serio. Moje nogi domagały się urlopu, ale satysfakcja była ogromna. To był niezły wyczyn i na pewno długo go nie zapomnę.

Podsumowując – była to jedna z najlepszych wycieczek, na jakich byłam. Piękne miejsca, mnóstwo śmiechu, śmieszne akcje i świetna atmosfera. Szklarska Poręba po raz kolejny udowodniła, że ma coś w sobie. A moja klasa? Jest najlepsza – nawet z chłopakami i ich dziwnymi pomysłami.

Szklarska Poręba – dzięki za przygodę! SaraSzklarska Poręba – Swollen Feet, a Floating Poop, and 29 km Later... the Best Trip Ever!

From May 7th to 9th, I went on a school trip with my class to Szklarska Poręba. It wasn’t my first time visiting this beautiful place—I had been there with my parents before, and we walked a ton back then. But I have to admit, my teacher took things to a whole new level. After three days of hiking under her leadership, my feet were swollen, and every step felt like a marathon. Still… it was amazing!

The views? Absolutely stunning! Mountains, waterfalls, rocks, winding trails—it was like walking through a dream. The weather? Totally bonkers. In just one hour, we’d get sunshine, rain, and wind strong enough to blow your hat away. But it all added to the adventure.

Of course, no class trip is complete without some classic “boys being boys” moments. First, they flooded one of the bathrooms at the hostel. Then, they took a photo of a floating poop (yes, really) and posted it in our class WhatsApp group. And if that wasn’t enough—they showed it to our teacher, thinking it was hilarious. Spoiler: it wasn’t.

One evening, the boys had an argument. One of them decided he wasn’t going to sleep in the same room as the others. So, like a true wanderer, he packed his stuff and moved out… to the hallway. Thankfully, one of the staff members noticed and told our teacher, Ms. Ania, who swooped in and settled the drama like a pro.

There were lots of funny moments—most of them thanks to the boys, who seem to attract chaos wherever they go. As for us girls? We’re a solid squad. No drama, lots of laughs, and great vibes. I honestly have an awesome class.

Besides the mountain adventures, we had plenty of cool activities. We visited museums, took part in a glass engraving workshop (mine turned out surprisingly good!), and chipped minerals out of rocks in a hands-on geology session. It was learning in the best possible way.

The biggest shocker? One day, we walked over 29 kilometers! No joke. My legs were begging for a break, but the sense of accomplishment was worth it. That’s a record I’ll remember for a long time.

All in all, it was one of the best trips I’ve ever been on. Beautiful scenery, tons of laughs, hilarious moments, and an awesome class atmosphere. Szklarska Poręba proved once again that it’s a magical place. And my class? Simply the best—even with the boys and their weird ideas.

Szklarska Poręba – thanks for the adventure!

Sara

Szklarska Poręba – opuchnięte stopy, pływająca kupa i 29 km później… najlepsza wycieczka ever!

Od 7 do 9 maja byłam z moją klasą na wycieczce w Szklarskiej Porębie. To nie była moja pierwsza wyprawa w to piękne miejsce – wcześniej byłam tam z rodzicami i zrobiliśmy wtedy naprawdę sporo kilometrów. Ale muszę przyznać, że moja wychowawczyni przeszła samą siebie – po trzech dniach z nią w górach moje stopy były opuchnięte, a każdy krok bolał jak po maratonie. I mimo to... było super!

Widoki? Cudo! Góry, wodospady, skały, wijące się szlaki – totalna bajka. Pogoda? Zwariowana. W ciągu jednej godziny potrafiło świecić słońce, lunąć deszcz i zawiać tak, że czapka frunęła jak helikopter. Ale to wszystko dodawało tylko klimatu.

Nie zabrakło oczywiście klasycznych akcji w stylu "typowi chłopcy na wycieczce". Najpierw zalali jedną z łazienek w schronisku. Potem zrobili zdjęcie… pływającej kupy (tak, dobrze czytacie) i wrzucili je na naszą klasową grupę na WhatsAppie. Jakby tego było mało – pokazali je jeszcze naszej wychowawczyni, przekonani, że to szczyt humoru. Spoiler alert: nie było.

Jednego wieczoru chłopcy się pokłócili. Jeden z nich stwierdził, że z resztą nie będzie spać, więc spakował swój majdan i wyprowadził się jak koloszard… na korytarz. Na szczęście pani z obsługi szybko zgłosiła sprawę wychowawczyni, a pani Ania w ekspresowym tempie zażegnała konflikt.

Było też sporo śmiechu – głównie za sprawą chłopaków, którzy z jakiegoś powodu przyciągają dziwne sytuacje jak magnes. A co z dziewczynami? Zgrana ekipa bez dram. Serio! Wspieramy się, śmiejemy i naprawdę dobrze się dogadujemy. Mam super klasę.

Oprócz górskich wypraw mieliśmy mnóstwo ciekawych zajęć. Zwiedzaliśmy muzea, uczestniczyliśmy w warsztatach, na których grawerowaliśmy własne szklanki (moja wyszła zaskakująco dobrze!), oraz w zajęciach, gdzie wyłupywaliśmy minerały ze skał. Nauka w praktyce – i to jaka!

Największe zaskoczenie? W jeden dzień zrobiliśmy ponad 29 kilometrów! Serio. Moje nogi domagały się urlopu, ale satysfakcja była ogromna. To był niezły wyczyn i na pewno długo go nie zapomnę.

Podsumowując – była to jedna z najlepszych wycieczek, na jakich byłam. Piękne miejsca, mnóstwo śmiechu, śmieszne akcje i świetna atmosfera. Szklarska Poręba po raz kolejny udowodniła, że ma coś w sobie. A moja klasa? Jest najlepsza – nawet z chłopakami i ich dziwnymi pomysłami.

Szklarska Poręba – dzięki za przygodę!

Sara